W rodzinnej atmosferze

Rozmowa ze zdobywcą 100. i 200 bramki w Stawski Soccer League – JACKIEM HICKIEWICZEM, przeprowadzona w studiu „Wietrznego Radia”, w dniu, 2 listopada 2010


Przypomnij jak zaczęła się twoja piłkarska kariera?

Pamiętam dobrze jak to się zaczęło. Gdy miałem 10 lat, tata zaprowadził mnie na pierwszy trening do Broni Radom.  Urodziłem się wprawdzie w Elblągu , ale cała rodzina mieszkała w Radomiu i dlatego tam stawiałem pierwsze piłkarskie kroki – najpierw jako trampkarz, później junior młodszy, junior starszy i na tym etapie kariera przerwała się. W szkole  średniej zainteresowałem się koszykówka, ale podczas studiów z powrotem, wróciłem do piłki nożnej.
– Kiedy  przyjechałeś do Stanów?
– W 2002 roku i niebawem przez znajomość z Piotrem Dosem i Krzysztofem Aleksandrem trafiłem do Szymańskiego . Poznałem ich w Portage Park (Cnetrl & Irving Park), tam w soboty grywaliśmy w piłkę. Zapytali czy jestem zainteresowany grą w ich klubie? I w taki sposób nastąpił mój powrót na boiska.
–  Czy pamiętasz swój pierwszy występ w barwach Szymańskiego?
-Tak, było to w meczu z Tarnovią, wszedłem na boisko po 15 minutach gry i w debiucie zdobyłem dwie bramki. i pierwszym sezonie strzeliłem ich 14.
– Na jakiej pozycji grałeś?
– Na lewej pomocy, a także jako napastnik. Obecne czasem jestem ustawiony nieco z tyłu, a czasami z przodu, jako typowy napastnik.
– Zdobywasz sporo bramek...
– Tak, jak wspomniałem w pierwszym sezonie zaliczyłem 14 trafień, ale w mojej drużynie Krzysztof Aleksander strzelił wtedy o dwie bramki więcej, bo 16,
– W tym sezonie zdobyłeś dotychczas sześć bramek – najpierw jedno trafienie w remisowym pojedynku z Czarnymi, później hat trick z Lechem i ostatnio – dwie bramki z Krystyna’s Team.
– Może byłoby ich więcej, ale z powodu kontuzji (skręcenie kostki, co odczuwam do dziś) nie moglem wystąpić w dwóch meczach.
– W jaki sposób zdobywasz bramki, czy masz jakieś ulubione miejsce w rejonie pola karnego?

– Za każdym razem jest to trudna decyzja – w który róg strzelić by pokonać bramkarza. Czasem się udaje, czasem nie. Nie jest łatwo dzisiaj zdobywać bramki, bo niemal we wszystkich drużynach są dobrzy bramkarze. Średnio w sezonie mam na koncie 7-10 bramek..
– To chyba sporo, zważywszy, że Szymański nie jest czołowym zespołem w lidze. Chyba łatwiejsze zadanie mają choćby „Julek” Abgejule w Capitolu Czarnych Jasło czy Adrian Golemo w Stali Mielec.
Z kim ci się najlepiej współpracuje w zespole?
– Myślę że cała drużyna pracuje na ten wynik i ja tylko wykończam stworzone mi sytuacje.
– Szymański jest w zasadzie jedynym zespołem, który niezmiennie od początku istnienia Ligi, czyli do 1998 roku, w niej gra. Jest wprawdzie jeszcze Capitol Czarni Jasło, ale nie jest to już dawny Capitol Czesława Kiercula. Twój zespół istniał zresztą już na kilka lat przez powstaniem Polskiej Ligi Piłkarskiej. Było wtedy kilka  innych „dzikich” drużyn – Wally’s Market, Gilmart czy Winchester Pub.  Założycielem zespołu jest pochodzący z tarnowskiego Stanisław Szymański, właściciel popularnych delikatesów przy Irving Park & Austin. Grano w parkach, na piknikach.
Zespół tym różni się od innych, ze w niewielkim tylko stopniu w ciągu lat zmieniał się jego skład. Czy możesz coś na ten tema powiedzieć?

– Od ośmiu lat jestem  w tej drużynie i rzeczywiście w tym okresie  niewielu doszło nowych zawodników, jesteśmy długo razem, staliśmy się   przyjaciółmi. Moim zdaniem mamy bardzo dobra drużynę, ale  do kategorii over-30.
– No właśnie. Od pewnego czasu mówi się, ze wcześniej czy później Szymański odejdzie z tej ligi i przejdzie tam, gdzie jest kategoria over-30. Ale chyba tak bardzo nie spieszycie się z tym odejściem?
-Tak, bo gra sprawia nam tutaj przyjemność. Mecze są w niedziele, a po połączeniu obu lig jest więcej spotkań, możemy się częściej spotykać.
– Ostatnie lata nie były najlepsze dla waszego zespołu, spadliście do II ligi, nie udało się wam powrócić do I ligi. Na szczęście dla was, nastąpiło połączenie grup, powstała jedna 13-zespołowa liga. Czy to dla  was lepiej?
– Na pewno lepiej. Możemy spotykać się zarówno z lepszymi jak i słabszymi. Ostatnio zanotowaliśmy kilka sukcesów, chociaż w kat. over-30 wygraliśmy Puchar Lata w Michigan. W kolejnym letni, turnieju po raz drugi stanęliśmy na podium, chociaż nie było to pierwsze miejsce.
–  Jakie szanse widzisz dla Szymańskiego w obecnym sezonie?
– Myślę, z środek tabeli jest realny. Każde spotkanie jest inne, każda drużyna gra inaczej. W najbliższej kolejce spotykamy się z Hetmanem. To trudny przeciwnik, wzmocnił sie. Powinno być ciekawe widowisko.
– Kiedyś na przedmeczowej rozgrzewce zauważyłem, że bawiłeś się piłką z twoim następcą. Czy syn pójdzie w twoje ślady?
– Bardzo chciałbym, by tak się stało. Daniel nie ma jeszcze pięciu lat, ale w każdą sobotę trenuje w Portage Park. Idzie mu coraz lepiej, jest szybki. Zobaczymy jak to się wszystko potoczy.
– A ty jak długo będziesz jeszcze grał?
– Jak długo mi zdrowie pozwoli. Kontuzje zdarzają się w piłce, podobnie jak i w innych sportach. Ale mam nadzieję, że będzie ich coraz mniej, ze zawodnicy nie będą zapominać o tym, że następnego dnia po meczu trzeba iść do pracy. Że będą trochę nogi odstawiali i będzie bezpieczniej.
Na koniec chciałbym podziękować drużynie za pomoc, za ciągle podawanie piłek do mnie. Niektóre marnuję, niektóre wykorzystuję, ale taka jest piłka.  Chciałbym podziękować przede wszystkim mojej małżonce za wyrozumiałość.
Pozdrawiam wszystkich

Rozmawiał – Wiesław Książek