Mariusz Wartałowicz: Trzeba zacząć od najmłodszych…

Dla Mariusza Wartałowicza  piłka ręczna jest jego największa pasja. W 1990 roku  założył w Chicago polonijny zespół Cracovia, który później przekształcił się w polsko-amerykański Chicago Inter Handball Club. Swojej pasji nie porzucił przez dwadzieścia kilka lat. O problemach piłki ręcznej w USA rozmowa z Mariuszem poniżej.

– Niedawno skończyłem  53  lata, a w piłce rocznej zakochany jestem od szóstego roku życia – mówi Mariusz Wartałowicz. – Myślę, że taka  miłość od pierwszego spojrzenia nie kończy się nigdy.  Zawsze mowie do moje żony, że – piłka ręczna jest moją moja pierwszą, a ona druga miłością.
– Przypomnij, kiedy zaczęły się w Polsce twoje związki z tym sportem?
– Zacząłem grać w Agricoli mając  6 lat.  Po osiągnięciu wieku juniora młod-szego, rozpocząłem grę w AZS Warszawa. Po ukończeniu studiów na AWF, przez dwa lata prowadziłem II-ligowy AZS W-wa, pracując na uczelni. Przejąłem  również  obowiązki trenera w Agrikoli, gdy mój pierwszy trener Marek Hibner wyjechał do Francji. Te  zajęcia prowadziłem do 1989 roku, kiedy to wylądowałem  w Chicago.

Pierwszy zespół Cracovii, rok 1991

 Szybko udało mi się skontaktować  z amerykańską federacja. Ale początki – jak dla większości tu przybyłych –  były trudne. Nikogo nie znałem, ze znajomością języka też nie było najlepiej. Spotkałem jednak  w Chicago kolegów, którzy kiedyś grali w polskich ligach. I tak doszło o założenia w 1990 roku sekcji piłki ręcznej CRACOVIA przy tutejszym polonijnym klubie.
Trenowaliśmy w różnych miejscach, z czasem zaczęliśmy uczestniczyć nie tylko w lokalnych turniejach, ale braliśmy udział w  mistrzostwach Ameryki. Nieco później założyłem non profit organizację i przy niej zespół o nazwie Chicago Inter Handball Club, który był w pewnym sensie kontynuacją Cracovii.  Aż 11 razy  uczestniczyliśmy w  dorocznych mistrzostwach Ameryki. W

Brązowa drużyna mistrzostw USA, Floryda 1997

  1997 roku zdobyliśmy na Florydzie brązowy medal tych mistrzostw. Nie było jednak  szkolenia  młodzieży. W rezultacie – nie ma dzisiaj graczy z tamtych lat, ani nie ma  ich następców,
W 2008 roku podjąłem parce w Amerykańskiej Federacji Piłki Ręcznej na pełnym etacie jako technical director, co jest odpowiednikiem polskiego  szefa wyszkolenia. Pracowałam w Federacji blisko 7 lat. Zorganizowaliśmy m. in w Chicago pokazowy mecz: Polska – Niemcy.
– Na jakie problemy natknąłeś się w tej pracy?
– Próbowaliśmy rozwijać te dyscyplinę, ale cały czas brakowało narybku, „świeżej krwi”,  nie było programów młodzieżowych, które pozwoliłyby wychować następne pokolenia, a z nich ci najlepsi wchodziliby do reprezentacji – juniorów, młodzieżówki czy seniorów.

Młodzieżowy zespół USA, Francja, 2001

W 2014 roku zdecydowałem się odejść z  Federacji i wróciłem do szkoły. Z wykształcenia  jestem nauczycielem  wychowania fizycznego.
Pracuję obecnie w szkole „Rauner College Prep”. To szkoła dla młodzieży pochodzącej z ubogich  rodzin. Jestem tam już drugi rok i właśnie wprowadzam program piłki ręcznej. Mam nadzieję, ze przez cztery lata będę prowadził te zajęcia . Zacząłem od chłopców, w przyszłym roku wprowadzimy do programu także dziewczyny. Wierzę, że przez cztery lata jakiś zalążek młodzieżowej piłki ręcznej uda się  zorganizować.
Przed dwoma miesiącami założyłem kolejną non profit organizację „Play Team Handball”.  Mamy 9-osobowy  zarząd , zatwierdzony statut. Mamy już logo, facebook i stronę internetowa: www.playteamhandball.org.

Zajęcia w szkole (powyżej i pooniżej


 Naszym założeniem jest skoncentrowanie się na programach dla dzieci i młodzieży. Chciałbym i będę dążył do tego,  by piłka ręczna zaistniała w Illinois. A następnie – podobnie jak to jest w  innych sportach –  rozprzestrzeniła się na sąsiednie stany. Zakreśliliśmy sobie 12-letni plan rozwoju. Na razie to wszystko jest tylko na papierze, bo dopiero rozpoczynamy działalność, opracowujemy programy. Mamy ich cztery:
1)    W Osswego (obok  Naperville) zajęcia z dziećmi w klasach 1-5;
2)    Przy patronacie i współpracy z polska szkolą „SIostry Świętej   Faustyny” w  Addison – zajęcia w klasach 3-5;
3)    W mojej szkole, czyli Raune College Prep.
Czwarty  program rozpoczniemy od jesieni. Przygotowujemy ponadto letnie programy –  Mini Summer  Camp. Chcemy od jesieni powołać szkółkę dla dzieci.
– Czy widzisz szansę, że przez szkolenie od podstaw, szkolenie  dzieci i młodzieży wzrośnie zainteresowanie tą dyscypliną w USA?  Na razie jest ono niemal zerowe.
,- Istotnie, zainteresowani e piłką ręczna w tym kraju jest minimalne, znikome. Chcemy to zmienić – wykorzystać choćby  Olmpiade w Rio. Wprawdzie Amerykanie nie zakwalifikowali się do tegorocznych  Igrzysk w tej dyscyplinie, ale pojedynki ręcznej będą pokazywane w telewizji.  Wiem, ze polskie dzieci oglądają w kablowej telewizji spotkania szczypiórniaka, pojęcie „piłka ręczna” nie jest im obce. Chcielibyśmy poprzez popularyzację tego sportu w polonijnym

Mariusz Wartałowicz wierzy, że jego misja zakończy się powodzniem

środowisku osiągnąć to, że również w środowisku amerykańskim młodzież się tym sportem zainteresuję. Chociaż  nasze dzieci można powiedzieć w dużym stopniu  są już amerykańskimi – tutaj się urodziły i prawdopodobnie pozostaną w tym kraju,. Więc dlaczego nie mogłyby grać w piłkę ręczną?
– Czy Amerykanie mieli jakiekolwiek sukcesy  tym sporcie?
– Niewielkie. Największym było zakwalifikowanie się reprezentacji USA na Olimpiadę w Seulu w 1988 rokjiu, gdzie zresztą odpadli w grupie.  Po wygraniu Pan American Games. Reprezentacja kobiet także uczestniczyła  w IO  1988 , ale i w  1992 w Barcelonie. Od tamtego czasu trudno było jednak zaistnieć na światowej arenie. Prowadziłem reprezentację Stanów Zjednoczonych w 2001 roku. Ostatni raz graliśmy w MŚ w Francji. Od 15 lat nie udało się jednak Amerykanom przebić. Jesteśmy do tyłu  w stosunku do takich krajów jak Argentyna  Boliwia czy nawet Chile. A ponieważ wraca na arenę Kuba, więc będzie jeszcze trudniej p. Droga do Olimpiady jest daleka – trzeba wygrać Pan American Games, bo tylko jedna drużyna z naszego regionu kwalifikuje się. Na dzień dzisiejszy to bar-dzo trudne zadanie.
 Dlatego tak ważne jest rozpoczęcie szkolenia od dzieci  i młodzieży Jeśli zaczniemy z dzieckiem 6-letnim, to za 12 lat możemy mieć niezłego 18-latka, który będzie wchodził do kadry młodzieżowej. Po prostu nie ma innej drogi.
Takie jest moje  zdanie i taki jest cel mojej pracy.

Rozmawiał  – Wiesław Książek

PS. Kontakt z Mariuszem, tel.630 392-9221

Uwaga! Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z Mariuszem Wartałwiczem   – najbliższa środa 17 marca, godz. 9.30 a.m. w Wietrzne Radio (Polski FM)