Turniej Lata, czyli smak polskości

Ponzej przeczytac można wrażenia z VI Pucharu Lata, nadesłane na nasz a stronę już „na zimno” przez trenera Polonii Clevelandu pana Krzysztofa Słomskiego.
Polonia jak wiemy zajęła drugie miejsce w grupie II, mając na koncie dwie wygrane. Uległą tylko nieznacznie zespołowi Eagles.. Odpadla z turnieju po dobrej grze w ćwierćfinale.
Poniżęj korespondencja z Cleveland, zatytułowana – „Turniej Lata, czyli smak polskości “

Z perspektywy trenera, który stoi przed trudnym zadaniem
zbudowania monolitycznego zespołu z zawodników o rożnym
pochodzeniu, udział w Turnieju Lata wydawał sie pomysłem
dość ciekawym, choć jednocześnie nietypowym.
Z jednej strony, możliwość sprawdzenia się w rywalizacji z
innymi polonijnymi drużynami mogła wydawać się bardzo
atrakcyjna, to jednak perspektywa nieuniknionego
wydatkowania cennej energii na rozstawianie namiotów
napawała lekką obawą. Ostatecznie przeważyła chęć
spędzenia czasu zdala od codziennej monotonii życia w
towarzystwie ambitnych, młodych ludzi, którzy dziela te sama
pasje do piłki nożnej.
Pomimo tego, ze żyjemy w 21szym wieku i nie musimy
nadwyrężać naszej wyobraźni, by mieć jako takie
wyobrażenie o ośrodku “Marianville” w Lawrence Michigan, to
tak do końca jednak nie wiedzieliśmy, czego sie spodziewać.
Większość zawodników naszej druzyny dotarła na miejsce w
piątek tuż przed północą. Zmęczeni prawie pięciogodzinna
podróżą wypakowaliśmy nasze “toboły” w urokach nocnych
czeluści. Przed nocnym treningiem siłowym wybawił nas
gospodarz turnieju: pan Tadeusz Ciężki, który bardzo
sprawnie zaaranżował szybki transport bagaży do
wyznaczonego nam miejsca. Ta niesamowita gościnność i
skłonność do natychmiastowej pomocy była tematem
przewodnim naszego pobytu w ośrodku “Marianville”.
Głośne śpiewy najwierniejszych kibiców dały nam szybko
znać, ze nie tylko my przyjechaliśmy w to niezwykle
malownicze miejsce by reprezentować Cleveland, Ohio.
Kibicowska wzajemna integracja musiała już trwać od
dłuższego czasu, gdyż uniesione głosy rozmówców oraz ich
nadmierne gestykulacje nie pozostawiały cienia wątpliwości,
ze rozmowy rozpoczęły sie tutaj dosyć wcześnie.
Po sprawnym rozbiciu namiotów nadszedł czas na pierwsze
zwiedzanie ośrodka. Zauważyliśmy, kolorowe reklamowe
namioty Jagiellonii, dumnie noszone koszulki Wisłoki i ginące
w ciemnościach barwy naszych bezpośrednich sąsiadów i
jednocześnie gospodarzy turnieju Czarnych Jasło. Miałem
dziwne uczucie, ze los nas zetknie ze sobą na boisku.
Tenis to moja druga pasja, wiec widok kortu sprawił, ze
poczułem sie jeszcze lepiej, tylko czy znajdę chwile….
Teraz, w środku nocy mała grupka gra tam w siatko-nogę,
zapaleńcy-pomyślałem sobie. Podszedłem bliżej i
rozpoznałem swoich zawodników.
Ich głód do piłki został zaspokojony następnego dnia.
O naszych pierwszych rywalach drużynie Czarnych Czarny
Dunajec nie wiedziałem zbyt dużo oprócz tego, ze nie tak
dawno zdobyli superpuchar swojej ligi. Pierwszy mecz jest
zawsze niezwykle ważny, bo zwycięstwo dodaje pewności
siebie oraz rozluźnia psychicznie. Pomimo kilku błędów
związanych z brakiem doświadczenia w meczach bez
uwzględnienia przepisu o spalonym, udało nam sie pokonać
rywali 1:0.
W drugim meczu przeciwko Eagles wydawało mi sie, ze moi
zawodnicy rozpoczęli ze zbyt dużym respektem do rywali, ale
po jakimś czasie wszystko doszło do normy i mecz sie
wyrównał. Wynik bezbramkowy utrzymywał sie przez większa
cześć meczu, ale błąd naszego obrońcy został skrzętnie
wykorzystany przez przeciwnika, ktory pewnym strzałem z
bliskiej odległości pokonał naszego bramkarza. Na
wyrównanie zabrakło jednak czasu pomimo tego, ze Polonia
stworzyła kilka groźnych sytuacji w końcówce meczu.
Ostatni mecz tego dnia rozegraliśmy z bardzo wymagająca
3
drużyna Dąbrovii. Był to mecz o drugie miejsce gdyż obie
druzyny miały w swoim dorobku jedno zwycięstwo.
Ten mecz także był zacięty i wyrównany, a zwycięstwo 1:0
było efektem dyscypliny taktycznej oraz opanowania w
decydującym momencie.
Następny mecz z Czarnymi Jasło w ćwierćfinale czekał nas
dopiero następnego dnia, wiec resztę wieczoru mogliśmy
spędzić już w spokoju.
Na brak atrakcji w tym niezwykle malowniczo położonym
ośrodku nie mogliśmy narzekać, bo oprócz wcześniej
wspomnianego kortu tenisowego, był jeszcze basen oraz
rożnego rodzaju elementy charakterystycznej dla Starego
Kraju fauny i flory. Tradycyjne potrawy Polskiej Kuchni raczyły
wszystkich gości swoim wspaniałym smakiem, a ja, będąc
miłośnikiem zup delektowałem się żurkiem i grochówka.
W ośrodku nadchodziła gorączka sobotniej nocy. Pomyślałem
sobie, ze zawodnicy zasłużyli na chwile rozluźnienia, wiec
zadanie stworzenia atmosfery w drużynie pozostawiłem już
tylko im samym. Wydaje mi się, ze wywiązali się z tego
zadania znakomicie. Pewnych elementów składających się na
długoterminowy sukces zespołu, po prostu nie da się
zmierzyć.
Poniżej kilka zdjęć z meczu: Czarni Jasło – Polonia Cleveland

Rafał Zalewski zdobywa druga bramkę dla Czarnych Jasło

Przedstawiciele Polonii Cleveland dziękują za grę trenerowi Czarnych Tadueszwoi Ciężkiemu po zakończeniu spotkania 

Wszystkie zdjęcia – Foto Jacek Jówko

 

W meczu ćwierćfinałowym popełniliśmy kilka nietypowych dla
nas błędów, włącznie z nieudana próba złapania przeciwnika
na pozycji spalonej, co w efekcie zakończyło się utrata
pierwszej bramki. Cały mecz zakończył się porażka 1:2, ale
mimo tego, byłem dumny z postawy moich zawodnikow,
którzy do samego końca dzielnie walczyli o poprawę wyniku.
Cały turniej uważam za sukces zarówno pod względem
sportowym, jak i organizacyjnym.
Na razie życzę wszystkim w imieniu swoim i całej drużyny
Polonii Cleveland niezapomnianych przeżyć sportowych.

Do zobaczenia w przyszłym roku!
Krzysztof Słomski
Trener (Polonia Cleveland).