Piotr Fetela po życiowym sukcesie

 Sukces chicagowskiego polonijnego kierowcy rajdowego PIOTRA FETELI, wygranie pierwszej eliminacji rajdowych mistrzostw USA, odbił się szerokim echem – zarówno  USA, jak i Polsce. Zewsząd płyną gratulacje.  Co dalej? Kiedy będzie gotowy nowy samochód dla Piotra?
Poniżej rozmowa z  Piotrem Fetelą, przeprowadzona po jego po-wrocie z Michigan do Chicago.

Przed startem do  ostatniego Sno’Drift stwierdziłeś, że zaledwie kil-ka dni wcześniej podjąłeś decyzję by pojechać w tym rajdzie raz jeszcze starym Subaru – po to, by zdobyć trochę punktów do mistrzostw USA. Na ile punktów i na które miejsce liczyłeś?

To zdjęcie Piotra Feteli zostalo wykonane tuż po osiągnięciu przez niego mety

– Nie wiem, ale na pewno nie przypuszczałem, że zdobębę komplet punktów – zdobyłem wszystko co było do zdobycia. Nawet dla mnie samego było to sporym zaskoczeniem, że tak dobrze poszło..
– Jak przebiegała walka i co się stało z Lauchlin Sullivanem, liderem po pierwszym dniu?
– Na 13 OS ewidentnie za szybko wszedł w zakręt i wyleciał, wbił się w głęboką zaspę. Stracił przez to sporo czasu. Popełnił błąd. Rajdy to taki sport, że nawet jeśli prowadzisz, a popełnisz błąd, możesz szybko stracić prowadzenie. Jeśli

Gorący doping pomaga – na pierwszym planie Bartek Stypa  z najmłodszym kibicem, w głębi – polska flagę trzyma  siostra Piootra – Monika

chodzi o mnie, to wcześniej, w innych rajach zdarzało mi się popełniać błędy, które kosztowały utratę dobrego miejsca. Wracając do Sullivana, bywało i tak, że traciłem dobrą pozycję przez jego niebyt eleganckie zachowanie.

Piotr Fetela i Lauchln Sullivan jeszcze przed startem…

I chociaż jako zawodnicy jesteśmy kolegami, to na trasie były takie sytuacje, kiedy on ewidentnie przeszkadzał mi w uzyskaniu lepszego czasu. Teraz on popełnił błąd. Takie są rajdy.
Po wypadku Sullivana prowadzenie w rajdzie objął Troy Miller, któ-ry wyprzedzał mnie zaledwie o 5 sekund. Udało mi się szybko wyjść na pierwsze miejsce.  A miałem już w tym momencie kłopoty techniczne. W tym rajdzie były tylko dwa serwisy – po jednym w każdym dniu. Podczas serwisu w drugim dniu okazało się, że prawy amortyzator uległ uszkodzeniu i wyciekł z niego olej. Obawiałem się,  że będzie  dalej trudno jechać z ta awarią.
– Ale nie tylko to był przyczyną twoich obaw?
– Na 15 OS, kiedy nie mogłem już liczyć na żadną pomoc z ze-wnątrz, „straciłem” czwarty bieg. Kiedy jedzie się po bardzo śliskiej nawierzchni,  po lodzie, bardzo ważne jest by hamować nie tylko hamulcami, ale i silnikiem. Utrata czwartego biegu sprawiła, że operacja przechodzenia z wyższego na niższy bieg była bardzo uciążliwa i trwała bardzo długo. Z „piatki”  musiałem zejść na „trójke”, wyprzęglić i poczekać aż silnik spadnie z obrotów, zanim włożyłem niższy bieg. Było to bardzo stresujące i wymagało maksymalnego skupienia.  A przy tym wiedziałem, że msze jechać jak najszybciej, by utrzyma pierwsze miejsce i punkty.
– A przeciwnik gonił…
– Tak, ale nie odpuszczałem, pomimo że jazda nie była tak szybka jak na szutrze, bo przyczepność była praktycznie zerowa. Mnóstwo aut wyleciało z trasy. Były zderzenia z drzewami, widziałem urwane koła. Skupiłem się tylko na tym, by prowadzić samochód i nie wyle-cieć z trasy.
– Mowiłeś przed rajdem na tej stronie, że w  Sno’Drift potrzebna bę-dzie chłodna głowa.
– Bardzo chłodna głowa. I to w naszym przypadku zaprocentowało w 100 proc. Nie pomyliłem się.’
.’- Czy był to twój ostatni start na tym samochodzie?.
– Nie chcę mówić ani tak , ani nie, bo zarzekałem się już po ostat-nim  ub. rocznym rajdzie. A jednak pojechałem tym starym samo-chodem. Wcześniej jednak auto nie było tak zniszczone jak po ostatnim Sno’Drift.  Wprawdzie auto jako takie jest całe, ale znisz-czone są mechanizmy, wiec nie wiem, czy jest sens inwestowania pieniędzy w ten samochód. Skupiam się na tym, by budować nowe VW Polo. Czy więc był to ostatni start na wysłużonym Subaru? Chyba tak. Nie mogę tego jednak powiedzieć kategorycznie, bo mogą zdarzyć się różne rzeczy, chociażbym tego bardzo nie chciał.
– Jakie są szanse na  nowe Polo?
– Mamy ponad miesiąc do kolejnego rajdu i będziemy robić swoje, nadal pracować nad przygotowaniem nowego samochodu. Najwię-cej kosztują części i to jest blokada, która nas powstrzymuje. Mogę zapewnić, że zrobię wszystko, aby w kolejnej eliminacji jechać już nowym VW Polo.
– Czy wynik z Michigan pomoże?
– Mam nadzieje, ze będzie nam łatwiej.  Wiadomość poszła w świat,  zainteresowanie jest wielkie. Podobno wiele lat temu w amerykańskim rajdzie triumfował Sobiesław Zasada. Od tamtego czasu, czyli od kilkudziesięciu lat, żadnemu polskiemu rajdowcowi ta sztuka się nie udała. Aż do minionej soboty, do Sno’Drift Rally. Ten wynik – mam taka nadzieję – spowoduje, ze będzie nam łatwiej, że się uda..
Czy Wojtek Burek i Łukasz Żołądź pozostaną w twoim serwisie?
– Trudno powiedzieć. Wojtek sam buduje rajdowy samochód i chce spróbować szczęścia jako kierowca rajdowy. Gdy będzie na swoim rajdzie, to rzecz jasna nie będzie mógł być z nami. Łukasz na pew-no zostaje ze mną.  Wojtkowi z całego serca życzę powodzenia, by przekonał się ile trzeba wysiłku i zaangażowania… Zresztą  on o tym wie. Życzę mu jak najlepiej.
– Czym zajmujesz się na co dzień?
Mam warsztat i zajmuję się naprawami naczep do dużych TIR-ów. To jest moje codzienne zajęcie, jestem mechanikiem. Wykonuję naprawy „na telefon”, gdy jakiś truck zepsuje się na drodze i po-trzebuje pomocy.  Dużo czasu pochłaniają rozmowy  z potencjal-nymi sponsorami.  Korzystając z okazji chciałbym bardzo podzię-kować mojemu nowemu partnerowi – firmie EDI Doors (European Doors Incorporation), podobnie jak mojemu wiernemu sponsorowi – panu Bogdanowi Trytko z BMI Auto Colision Center.
‘Rozmawiał – Wiesław Książek


 

Piotr Fetela z mechaniakmi teamu – Wojtkiem Burkiem i Łukaszem Żołędziem

Zdjęcia – Bartek Stypa