Ostatni trening Adamka

We wtorek Tomasz Adamek (42-1, 27 KO) miał ostatni trening przed czwartkowym pojedynkiem z Vinnym Maddalone (33-6, 24 KO). Pięściarze zmierzą się w Prudential Center w Newark.

– Jestem przygotowany na ten pojedynek w stu procentach. Dzisiaj miałem był ostatni dzień mojego obozu przygotowawczego do tej walki. Wiem, że Maddalone lubi klinczować, uderzać głową. Ale będę się starał unikać tych, jego sztuczek – powiedział Tomasz Adamek.
– Przed walką Tomka jestem bardzo spokojny. Jestem trenerem boksu od dwudziestu lat i wiem, że mamy tylko trzy możliwości: przegrać, wygrać lub zremisowć. Ja zakłdam tylko tą drugą opcje– dodał Roger Bloodworth, szkoleniowiec Adamka.

Bilety ma walke Tomka Adamka w cenach od 53 do 253 dolarów dostepne sa w serwisach ticketmaster.com pod telefonem 800-745-3000 lub Prucenter.com. Dla tych,którzy nie moga przyjechac na walke adamka moga ja obejrzec w systemie PPV: iN Demand, DIRECTV, Avail-TVN and DISH Network w USA i Viewer’s Choice i Bell TV in Canada. w cenie $29.95

img_1266
Wiecej informacji o Tomku Adamku znajdziesz na stronie internetowej: www.tomaszadamek.com.pl
Photos: Mike Gladysz


Kim jest Vinny Maddalone?

Maddalone często zagląda do Ringside Bar & Grill, który mieści się nad szkołą tańca przy 14 Alei w Whitestone w nowojorskim Queensie. Wita się z klientami, wymienia uprzejmości, zagląda do kuchni. – Ten bar to moja duma – mówi 37-letni bokser.
Na kilka dni przed walką z Adamkiem spotkał go nie lada zaszczyt, bo o barze w sekcji miejskiej napisał “New York Times”. “Wystrój? Wyobraźcie sobie, że na środku pustej sali wybucha bokserska szafka” – tak opisuje gazeta wnętrze. Na ścianach wiszą rękawice, liny z ringu, ale są też zdjęcia gwiazd – Graziano, Tunney, Sonny Liston. Recenzja jest pochlebna, zachwala m.in. finezyjnie skonstruowane menu, w którym beef steak z kandyzowaną cebulką nazywa się “Knockout”, jest też “Kurczak lewy sierpowy”. Stajesz czasem za barem? – Nieeee, klienci nie lubią na mnie patrzeć. Za barem musi stać kobieta – mruga Maddalone, który urodził się i wychował we Flushing, kilkanaście przecznic od swojego baru.

Bokserem został przez przypadek. Jako młody chłopak był świetnie zapowiadającym się baseballistą – z powodzeniem grał w klubie z Glens Falls. Na ring wskoczył dopiero jako dwudziestokilkuletni student w tzw. Toughman Contest, czyli organizowanym przez promotorów turnieju dla amatorów. Los chciał, że rywale padali od ciosów Vinny’ego jak rażeni piorunem. Maddalone wygrał, w nagrodę dostał tysiąc dolarów, za który do nieprzytomności spił cały akademik piwem, a nad ranem zdecydował się zostać bokserem. Złośliwi twierdzą dziś, że gdyby trzymał się baseballu, zrobiłby większą karierę.

W zawodowym boksie szło mu nieźle, dopóki nie trafił na kilku naprawdę dobrych pięściarzy. Pokonali go m.in. Alfred Cole, Brian Minto (dwukrotnie), Denis Bojcow i Jean-Marc Mormeck. Wielką szansą dla Maddalone miała być w 2007 r. walka z podstarzałym, ale wciąż przyciągającym uwagę i pieniądze Evanderem Holyfieldem, ale nawet on okazał się dla Maddalone’a zbyt szybki – Vinny padł w trzeciej rundzie.
Jego bilans przed walką z Adamkiem to 33 zwycięstwa (24 KO) i sześć porażek. Ostatnie lata to jednak powolny lot koszący – Vinny godzi się walczyć na warunkach rywali, w ich halach i najczęściej przegrywa. Tak było m.in. z Bojcowem, któremu dał się obić w Düsseldorfie, i z Mormeckiem w Paryżu. – Daję sobie jeszcze rok, góra dwa i kończę z boksem – mówił w jednym z wywiadów.
img_1284
Ofensywny, odważny, prący do przodu, ale jednocześnie chaotyczny, słaby taktycznie i technicznie – tak fachowcy opisują styl Amerykanina. – Ze mną kibice nigdy się nie nudzą, mogę przegrać, ale najpierw wywołam prawdziwą bójkę uliczną – mówi Maddalone, który jeszcze nigdy nie stoczył 12-rundowego pojedynku.

Adamkowi taki rywal będzie pasował, bo Polak świetnie czuje się w kontrataku. Od początku zresztą wiadomo, że wybór padł na Maddalone’a, bo sztab Adamka chciał w spokoju skończyć pierwszy rok w wadze ciężkiej. Po trudnych walkach z Chrisem Arreolą i Michaelem Grantem wybrano przeciwnika o kilka klas słabszego, starszego, bez wielkich ambicji, na dodatek nie olbrzyma, ale pięściarza o podobnych gabarytach (188 cm, Polak ma 187 cm). Wśród fachowców, a także na internetowych portalach bokserskich po obu stronach Atlantyku, dominuje więc przekonanie, że to będzie dla Adamka bardziej poważny sparing na zakończenie udanego roku. – Nikogo nie lekceważę – przestrzega Polak, bo dobrze wie, że w boksie jeden szczęśliwy cios może zburzyć nawet najpiękniejszą karierę. Ale szanse, że zada go akurat Vinny Maddalone, są naprawdę znikome.
***
Bardziej prawdopodobne jest to, że Adamek w swojej czwartej za oceanem walce w wadze ciężkiej, będzie się mógł pokusić o pierwszy nokaut. Delikatnie mówiąc, obrona nie jest bowiem najmocniejszą stroną Maddalone’a. – Vinnie zaczyna krwawić, jak tylko wychodzi z szatni – śmieje się Danny Milano, sekundant Maddalone’a, który wiele razy tamował krew z rozbitych łuków brwiowych Amerykanina.

W walce z Amerykaninem chodzi tak naprawdę o świąteczne rozbicie banku, czyli zapełnienie 20-tysięcznej hali Prudential Center w Newark. Adamek może liczyć na 12-15 tys. swoich wiernych fanów, resztę ma zapewnić włoski nowojorczyk Maddalone, który pod względem pochodzenia jest dla Polaka rywalem idealnym (“New Jersey vs. New York” – to hasło reklamowe pojedynku). – W czwartek mój bar będzie pusty, wszystkich chcę widzieć na mojej walce! – zapowiedział już Amerykanin. Jeśli doliczyć do tego wpływy z pay-per-view, zarówno w New Jersey, jak i w Queens, święta mogą być w tym roku bardzo udane.