Oskar Gasecki w Borusii Dortmund

Przed dwoma laty był sportowym Polonusem Roku 2008 w dorocznym plebiscycie „Wietrznego Radia”. Od ponad pół roku przebywa w Niemczech, gdzie znajduje się w kadrze klubu Bundesligi – Borussii Dortmund. Wprawdzie na razie występuje w rezerwach tego klubu, ale ma realne szanse awansować do pierwszego zespołu, gdzie mamy już trójkę Polaków. Oskar Gasecki, bo o nim mowa, na Święta  Bożego Narodzenia przyjedzie do Chicago, by  w gronie rodziny spędzić kilkanaście dni. Wówczas mamy nadzieję gościć go w radiowym studiu, a na razie krótki wywiad z ojcem piłkarza – p. Wiktorem Gaseckim.

oskar-61Oskar Gasecki (z prawej) podczas jednego ze spotkań rezerw Borusii

– Jak długo syn przebywa w Dortmundzie?
– Jest tam od czerwca. Sezon zaczął się  wprawdzie dopiero w sierpniu, ale syn  pojechał wcześniej, by się zaadaptować. Warunki są tam zupełnie inne niż tutaj, poza tym musiał załatwić przerwę w szkole (studiował  na Western Illinois University). Ale gdy mu zapozorowano grę w tym znanym niemieckim klubie, musiałem się zgodzić na jego wyjazd. Oskar ma 21 lat i te dwa lata, jakie mu pozostały na uniwersytecie, mogą poczekać. Taka okazja może się przecież nie powtórzyć. Wydaje mi się, że mu się udało. Takie mam przekonanie, bo niedawno wróciłem z Niemiec, gdzie odwiedziłem syna.
Na razie występuje jednak w rezerwach?
– W marcu syn był na próbach w pierwszej drużynie razem z Błaszczykowskim, Lewandowskim i Piszczkiem, ale w klubie jest taka rywalizacja, ze w każdej chwili z rezerw można zostać przeniesiony do pierwszej drużyny i na odwrót. Rywalizacja jest ogromna i Oskar do tego nie jest przyzwyczajony. Na Uniwersytecie był gloryfikowany, na ogromnym ekranie okazywało się jego zdjęcie. To musiało robić wrażenie na młodym piłkarzu.  W Borussi jest jednym spośród kilkudziesięciu. Otrzymał znakomite warunki – piękne mieszkanie o powierzchni 90 m., samochód.
– Jak wygląda dzień powszedni Oskara w Niemczech?
To straszna harówka. Od poniedziałku do czwartku codziennie dwa kilkugodzinne treningi, w sobotę mecz, w niedzielę jeden trening. Ne każdy potrafi  się przystosowaćm wytrzymać tak reżim. Np.  Mariusz Klich, który z Cracovii wylądował w klubie  Wolksburgu, nie wytrzymał tam w drugiej drużynie. I to w klubie dużo gorszym od Borussi. A Wolksburg kupił go za półtora miliona euro.
Naprawdę trudno sobie wyobrazić ogrom takiego przedsiębiorstwa jakim jest Borussia. To wielka machina, a na młodych jest ogromna presja. Tam codziennie pokazuje się kilku nowych młodych piłkarzy, którzy próbują się dostać do klubu, potrenują dzień czy dwa i zjawiają się następni. To rodzaj naturalnej selekcji, kandydaci na piłkarzy Borussii po prostu nie wytrzymują tego. Trenerem Oskara w drugiej drużynie jest pan Wagner i ma o synu  bardzo dobre zdanie. Myślę, ze w przyszłym roku syn zostanie przeniesiony do pierwszego zespołu. W drugiej drużynie jest obecnie jedynym – obok Francuza – cudzoziemcem. A poziom jest rzeczywiście wysoki  – między amerykańska MLS a  Bundesligą jest po prostu przepaść.

– Proszę przypomnieć, gdzie Oskar grał wcześniej.
Wyjechał z zespołu Western Illinos University Jeśli chodzi o polonijne zespoły, grał w chicagowskiej Polonii Mielec.
– Jaka jest sytuacja naszych w Borussii?
– Poznałem ich osobiście – Błaszczykowskiego ,Lewandowskiego i Piszczka. Powiem tyle, że skoro sobie radzą między Niemcami, to muszą być dużo lepsi od nich by grać w pierwszej drużynie.
Jak sobie radzi Oskar z językiem?
– Klub zapewnił mu lekcje z niemieckiego , uczy się bardzo szybko. Polskiego języka także nie zapomniał. Jak na chłopaka, który urodził w w RPA, a w Polsce spędził dosłowne „śladową” Ilość czasu, mówi bardzo dobrze w ojczystym języku.
– Dziękuje za te informacje i mam nadzieję , że niebawem spotkamy Pana z synem w naszym w radiowym studio.

Rozmawiał – Wiesław Książek