Olimpiada widziana z Chicago

Za nami już cztery dni Igrzysk Olimpijskich w Vancouver.  Ceremonia otwarcia wzbudziła zachwyt na całym świecie. To otwarcie można porównać chyba tylko do Lillehammer 1994. Z tym, że tam była prostota, urzekająco piekna bajka, a wszystko dzialo się w niewielkim miasteczku i wokół niego. W  dużej metropolii, jaką jest Vancpouver, także  byly piękne bajkowe opowiści , ale przy użyciu najwiekszych cudów techniki. Nawet potknięcie organizatora (nie otwarcie się jednej z wież przy zapalaniu znicza) nie obniża bardzo wysokiej oceny ceremonii otwarcia Igrzysk. Ten przekaz pozostane nam na długo w pamieci.

Oczywiście  zainteresowanie wzbudziły stroje poszczególnych reprezentacji.  Od czasu pamiętnych polskich kożuszków w Innsbrucku, trudno czymś zaszokować. Przeważały stroje sportowe – kurtki w najrozmaitszych rozmiarach, fasonach i kolorach (ekipa USA niestety miała je chyba zbyt krótkie), nakrycia głowy od pięknych  „marusarzówek” z reniferem ekipy USA . przez najrozmaitsze kapelusze aż po zupełnie bez gustu berety olimpijczyków W. Brytanii. Włosi pokazali się w pieknych wizytowych ubraniach, a Bermudy w… bermudach.  Bardzo efektownie prezentowali się Australijczycy, Holendrzy. A Polacy? Trudno cokolwiek powiedzieć, bowiem ujęcia naszej ekipy były krółkie i jakby z dystansu. Ale na pewno polskie stroje nie rzucały się w oczy. Na szczęście tym razem nie ucięto (na reklamy) przemarszu polskiej ekipy. W krótkim komentarzu przypomniano, że Adam Małysz jest w Polsce drugą najbardziej znaną osobistością po Papieżu Janie Pawle II. Przy okazji przypięto małą łatkę naszemu mistrzowi, obwieszczając całemu światu, że polski skoczek ma własne małe muzeum w swej rodzinnej miejscowości, do którego pobiera wstep w wys. 2 dol.
Najważniejszym wydarzeniem – jeszcze przed startem Olimpiady był tragiczny wypadek  gruzińskiego saneczkarza. Kto ponosi winę za śmierć młodego sportowca – czy jego słabe wyszkolenie, czy też może tor jest niebezpieczny?  Rychło okaząło się, że jest to najszybszy tor na świecie, a na nadmierne prędkości uzyskiwane w tej lodowej rynnie zwracali już uwagę saneczkarze, testujący rok wcześniej obiekt. Jaka w ogóle pownna być granica szybkości na saneczkach? Przyznam, że odkąd saneczkarze przenieśli się do sztucznie mrożonych „lodowych rynien”, sport ten dla mnie i przecietnego kibica przestał być interesujacy.  Przejazd jednego zawodnika niemal nie różni się od przejazdu kolejnego saneczkarza, różnice w jeździe przy tych szybkościach (czas liczy się w tysięcznych częściach sekundy) są niemal  niemożliwe do uchwycenia.
Z sentymentem wspominam czasy śnieżno-lodowych naturlanych torów, a moje dwukrotne pobyty na MŚ w Krynicy (Góra Parkowa, przepiękny naturalny tor), pozostawiają wspomniena na lata. Wtedy nie decydował łut szczęścia i sprzęt, a główną rolę odgrywały umiejetnosci zawodnika, jego większa odwaga (pamiętne wyczyny Jurka Wojnara); umiejetności omijania na trasie mało widocznych dziur czy zwykłych nierówności, wybieranie lepszych torów zjazdu na łukach  – to wszystko sprawiało, że emocje byly do końca, a prowadzenie zmieniało się nieraz po każdym ślizgu. Nawet zawalenie jednego przejazdu nie pozbawiało szans na końcowe dobre miejsce. Dzisiaj, w „lodowej rynnie” jest to niemożłiwe – wygrywa ten, kto da się lepiej ponieść saneczkowym w karkołomnym zjeździe.
Gospodarze w Vancouver z uporem maniaka bronili sie, że tor jest wybudowany jak należy, a wina leży po stronie słabo wyszkolonego zawodnika. Na szczęście Międzynarodowa Federacja Saneczkarstwa  miała chyba inne zdanie, skoro  zdecydowala obniżyć start o blisko 500 stóp, do poziomu startu pań.  Może ten tragiczny wypadek sprowokuje do dyskusji , w jakim kierunku powinno rozwijać się saneczkarstwo
Po czterech dniach Igrzysk mamy jeden medal – srebro Małysza na średniej skoczni. Nasz mistrz na szczęście wrócił na czas Igrzysk do  wysokiej formy, a formę zgubili (przynajmniej w pierwszym konkursie) niepokonani ostatnio Austriacy. Małyszowi pomogli także licznie przybyli polscy kibice, którzy popisali sie najwiekszymi flagami i transparentami. Małysz przyznał po sobotnim konkursie, że wzruszającym dla niego momentem było, gdy ujrzał przed sceną, na której stoi podium olbrzymią polską flagę. O wymiarach pięć na trzy metry….
Komentatorzy amerykanskiej telewizji nie byli jednak w stanie w trakcie trwania drugiej serii wyrokować, kto też ma najwieksze szane na medale. W poniedziałek ich niewiedza wyszłą na jaw ponownie w trakcie biegu pa na 10 km pań.  Kiedy najlepsze zawodniczki już dawno były na mecie, a sprawa kolejnosci pierwszej dziesiatkiu defnitywnie rozstrzygnięta, pokazywano do znudzenia jak dobiegają do mety słabsze i nawet te najsłabsze, nie mogące w żadnym wypadku zagrozić punktownaym pozycjom. Czekaliśmy bez skutku na pokazanie choćby nieoficjalnych wyników i potwierdzenie piątej lokaty Justyny Kowalczyk.
NBC przez 16 dni serwuje nam olimpijski przekaz. Czy jest on lepszy, bardziej strawny  niż podczas poprzednich olmpiad? Być może, ale oczywiście za wcześnie na ocenę. Na razie zanosi się na to, że NBC poniesie gigantyczne straty -200, a może i więcej milionów dolarów. Kiedy w 2003 roku za sumę 2.38 mld.dol.  NBC zakupiła prawa przekazu do USA zimowych Igrzysk w Vancouverw 2010  i letnich w Londynie w 2012 roku, przebiła w licytacji pozostalych rywali. A ci – jakby przewidując – oferowali znacznie mniej. Zarówno sieć ABC jak i News Corp.Fox  chciały zainwestować za prawo przekazu nieco ponad miliard. Okazuje się że mieli racje.  Dlaczego ma być deficyt? Z kilku powodów. W 2003 roku nikomu jeszcze nie śniło się o kryzysie, który w pięć lat później ogarnął Amerykę i niemal cały świat.  A to  sie oczywiście odbija na zainteresowaniu,  oglądalność spada,  bo wielu ludzi ma dzisia na głowie większe i ważniejsze problemy, niż patrzenie w ekran telewizora. Na dodatek – nie ma dzisiaj w USA jakiejś  wielkiej gwiazdy, indywidualności, która wzbudziłaby powszechne zainteresowanie. Nie ma już wspaniałych łyżwiarek figurowych, nie ma rewelacyjnych alpejczyków. W ogóle w zimowych sportach całego śwata brak dzisiaj jakiejś super gwiazdy.
Dodatkowy kłopot telewizji sprawia niezbyt sprzyjająca , a miejscami wręcz fatalna aiura, jaka panowała w pierwszych dniach olimpijskich zmagań w Vancouver. To wszystko powoduje, że oglądalność olimpijskich przekazów jest dużo niższa od oczekiwanej, a co za tym idzie – spadają zyski z reklam.
Wiesław Książek