Nasz człowiek z kamerą…

Stara się być tam, gdzie dzieje się oś ciekawego  w polonijnym sporcie. Jacek Jówko uwiecznia najciekawsze wydarzenia sportowe – głównie piłkarskie, chociaż niedawno wybrał się z fotograficznym aparatem  na mecze w Polonijnej Lidze Siatkówki, przyznając ze to bardzo fotogeniczny sport. Jego prace co tydzień można oglądać na tej stronie. Nie ukrywa, że po prostu kocha piłkę.
Oto rozmowa z Jackiem Jówko.

Skąd twoje zainteresowania sportem?
– Sportem interesuję się  od dzieciństwa. Urodziłem się wprawdzie w Warszawie (moja mama pochodzi spod stolicy), ale tak naprawdę pochodzę z Trójmiasta. Mieszkaliśmy z rodziną przez lata w Sopocie, ale na wakacje często jeździliśmy do Warszawy,. Zatrzymywaliśmy się w Ursusie, gdzie mój wujek, nieżyjący już Marek Miziołek był prezesem II-ligowego klubu i często zabierał mnie na mecze. Chyba właśnie on zaraził  mnie piłką, byłem jeszcze młodym chłopcem. A nad morzem bylem zagorzałym kibicem Arki Gdynia, nie opuszczałem żadnego meczu, Pokochałem piłkę i to trwa po dzień dzisiejszy.
Czy sam grałeś w piłkę?
– Trochę w LZS-ach (A klasa), ale nie można powiedzieć, by było to zawodowe uprawiane piłki.
 Po przyjeździe do Chicagow zamieszkałem bardzo blisko siedziby Wisły przy Fullerton Ave i tam skierowałem pierwsze kroki. Poznałem m. in. trenera Ryszarda Latawca, zacząłem trenować i trochę nawet w Wiśle grałem. Miąłem jeszcze krótki epizod w Cracovii. Potem znów wróciłem do Wisły  ale na jednym z treningów  doznałem przykrej kontuzji ścięgna Achillesa i na tym skończyły się moje występy na boiskach.
– Przerwałeś, czy może przedwcześnie  zakończyłeś karierę, ale z piłka się przecież nie rozstałeś… ,
– Tak, chociaż nastąpiła przerwa – rok czy dwa nie chodziłem na mecze, za co najwyżej z gazet czy radia dowiadywałem się co tam też dzieje się w polonijnej piłce. Kiedyś trafiłem do Konrad Liquer. Był tam też Albert Kruczek. Konrad Komęza, prezes Polonii Mielec, zaczął mnie namawiać: „Przyjdź, no przyjdź, zobaczysz jaka mamy pakę…” I tak mnie namówili. Pamiętam pierwszą wizytę na ich meczu. Akurat Polonia Mielec awansowała do Major Division ligi Metropolitan. Fajnie grali, ale mieli 

Kierownik drużyny  Polonii Mielec – Jacek Jówko (pierwszy z lewej w drugm rzędzie)

Mocno przeżywal mecxe Polonii

Z Konradem Komęzą i Jnuszem Jelonkowskm

kiepskiej jakości piłkę. Ta na pasowała zupełnie do  poziomu ich gry. Dlatego kupiłem im dobre piłki. I to był mój pierwszy prezent dla Polonii. Zauważyli, że się angażuję ze lubię pomagać, takich ludzi potrzebowali Prowadził wtedy zespół jako kierownik drużyny Robert Fital, ale z jakiegoś powodu musiał zrezygnować. Uznali zatem ze jestem odpowiednim kandydatem. Zostałem kierownikiem drużyny. I tak się zaczęła moja przygoda z Polonia Mielec.
– Polonia była wówczas bardzo silnym zespolę, miała na koncie trzy mistrzostwa Polskiej Ligi Piłkarskiej, awans w roku debiutu z First do Major Division mocnej ligi Metropolitan, a później z marszu zdobycie mistrzostwa tej ligi.
– Tak, była silnym zespołem, bo mieli dobrych piłkarzy. Ambicja Konarda było by mieć najlepszych na ryku zawodników. Mieli dobrych sponsorów, to były czasy kiedy  były pieniądze, prace dobrze płatne potrafili załatwiać swoi m zawodnikom. Nie było jednak zaplecza, nie było  młodzieży, tego co prowadzi i ma Wisła  czy Eagles. Aż doszło do tego, że zabrakło funduszy, zabrakło sponsorów. Z Polski  już nie przyjeżdżają piłkarze, więc nie było kim zastąpić tych, którzy odeszli.
Już  na meczach Polonii zaczęła się twoja pasja fotografa sportowego.
– Tak, Polonia jako jeden z nielicznych wówczas klubów, miała swoją stronę internetową. Chciałem, by ta strona jakoś prosperowała, by była ciekawsza i że fajne byłoby, gdyby znalazły się tam jakieś zdjęcia. Mój pierwszy aparat, maleńki, prosty Canon zupełne nie nadawał się do zdjęć sportowych. Ale robiłem co mogłem i jak potrafiłem.,\ Zacząłem te zdjęcia wrzucać na stronę.  Później kupiłem sobie lepszy aparat. Ale jak kupiłem aparat, to Polonia się rozpadła. Mająć lepszy sprzęt, chciałem  kontynuować tę moja pasję, bo spodobało mi się to sportowe fotografowanie. Wtedy skontaktowałem się z tobą.

I jeszcze ujęcie Jacka w pracy fotoreportera sportowego

Tym razem Jacek stał sie obiektem zainteresopwanuia

Moje zdjęcia zaczęły ukazywać się na stronie: ksiazeksport.com. Spodobało mi się to – ty zamieszczasz, a ja się ciesze. Sprawia mi przyjemność, ciesze się że ludzie lubią oglądać moje zdjęcia.
– Czy wcześniej w Polsce  w ogóle nie  próbowałeś fotografować?
– Nigdy nie miałem aparatu.. Nie miałem pojęcia jak się robi zdjęcia sportowe. Do tej pory stale się tego uczę.  Dużo czytam na ten temat, śledzę dostępne materiały, programy telewizyjne. I myślę że daje to coraz lepsze efekty. Zacząłem fotografowanie już w epoce digital.
– Głównie fotografujesz piłkę, ale widziano ciebie i  na meczach siatkówki?
– Piłka  jest najpopularniejszym sportem wśród Polonii, najwięcej mamy tu drużyn, rozgrywek. Fakt, że lubię ten sport najbardziej .Ale myślę o spróbowaniu swych sil i w innych dziedzinach sportu. Na siatkówkę szedłem z pewnymi oporami, ale spodobało mi się i myślę że jeszcze tam kiedyś zawitam. Jeśli ludzie będą chcieli moje zdjęcia oglądać, to tym bardziej będzie to mnie mobilizowało. A zawodnicy lubią siebie oglądać na zdjęciach. Z mojej strony będę się starał by zdjęcia były jeszcze hardziej atrakcyjne, coraz lepsze.
. To fajna zabawa, taka odskocznia od codzienności. Z fotografii sportowej nie da się wyżyć, przynajmniej na razie
– A czy nie myślisz, ze kiedyś fotografia sportowa może stać się twoim zawodem?
– Nie wiem. Różnie w życiu bywa. Ne myślałem jeszcze poważnie nad tym.
 Trochę zainwestowałem pieniędzy w fotografowanie, kupuję coraz lepszy sprzęt, aparaty z lepszymi obiektywami, profesjonalne, typowe do zdjęć sportowych. Zobaczymy…
Rozmawiał – Wiesław Książek

PS. Już  po tej rozmowie, dostałem od Jacka e-mail, w którym podsumowuje swoje kibicowanie – trzy jego miłości Arka Gdynia, niesiniejąca już Polonia Mielec i Chelsea Londyn.

 

Jacek nadal rozdaje piłki – na zdjęciu  podczas zakończenia Pucharu Lata w Michigan