Mariusz Wach jako jeden z nielicznych pięściarzy wytrzymał dwanaście rund w ringu z Władimirem Kliczką.
Polski pretendent przegrał z mistrzem świata wagi ciężkiej federacji WBA, IBF, IBO i WBA, ale z ringu w Hamburgu schodził z podniesioną głową.
Pod koniec piątej rundy przyciśnięty przez Wacha do lin Kliczko (z prawej) znalazł się w opałach…Sędziowie oceniający walkę byli jednomyślni. Dwóch punktowało 120:107, a ostatni 119:109 na korzyść Władimira. – To zdecydowanie najcięższa walka, jaką miałem w życiu. Kliczko potwierdził, że jest klasowym zawodnikiem. Cóż mogę więcej powiedzieć po przegranej walce. Mogę tylko wszystkich przeprosić, że zawiodłem – powiedział po walce Wach na antenie stacji RTL.
“Wiking” walczył ambitnie, ale przez prawie całą walkę to Kliczko kontrolował to, co działo się w ringu. Wyjątkiem była końcówka piątej rundy. Polak trafił w niej mocnym ciosem mistrza i ten po raz pierwszy od lat znalazł się w tarapatach. – Czułem, że dostał ten cios, ale jedną akcją nie wygra się walki – na chłodno ocenił Mariusz.
Wach po walce w rozmowie z Mateuszem Borkiem z Polsatu komplementował młodszego z braci Kliczko. – Jego ciosy miały dużą siłę i nie mogłem pójść z nim na wymianę. To by się dla mnie źle skończyło. W pewnym momencie zainkasowałem dużo ciosów i obawiałem się, żeby mój trener nie przerwał walki – przyznał “Wiking”.
Na zakończenie Mariusz zwrócił się do kibiców, którzy trzymali za niego kciuki. – Dziękuję wszystkim za wsparcie. Zarówno tym, którzy przyjechali dla mnie do Hamburga, jak i tym, którzy oglądali mnie w telewizji. Największe wsparcie mam ze strony rodziny, syna Oliwerka – zakończył Wach po czym pocałował synka, który po walce był w ringu na rękach mamy.
“Wiking” był czwartym polskim pięściarzem, który próbował wywalczyć pas mistrza świata wagi ciężkiej. Przed nim sztuki tej próbowali dokonać Andrzej Gołota, Albert Sosnowski i Tomasz Adamek, ale im również nie udało się zdobyć tytułu.