Poniżej dalszy ciąg Dziennika Agnieszki Borynik, biegaczki z BiegAM Group USA. Agnieszka opowiada o swoich początkach uprawiania tego sportu, tłumaczy że nigdy jest za późno na rozpoczęcie treningów i startów, wyjaśnia jakie dystanse preferuje, gdzie i jak należy trenować. Uprawianie tego sportuje jest dla niej wszystkim…
***
Dlaczego pokochałam bieganie?
Nazywam się Agnieszka Borynik. Mam 46 lat, a biegać zaczęłam po skończeniu lat 40. Zaczynałam od krótszych dystansów biegowych, jednakże bardzo szybko przystąpiłam do mojego pierwszego maratonu i maratonu ultra. (w ciągu pierwszego roku biegania). Mój życiowy rekord w maratonie to: 3:33:11 minut, osiągnięty na Chicago Marathon w 2023). Kocham biegać, ponieważ poprzez bieganie razem z moim partnerem Sylwestrem Oskarem Syplem zwiedzam świat! Trenuje przez cały rok, ponieważ nasze wyjazdy odbywają się na różnych kontynentach, w różnych porach roku, dlatego moje ciało musi być do dyspozycji, sprawne i zdrowe cały rok. Rok 2024 zamykam dwoma biegami: Chicago Marathon ( October 13) i Marabana Marathon na Kubie( November 17).
________________________________________
Nigdy nie jest za późno…
Dlaczego zaczęłam biegać dopiero w 40-tym roku życia? .Szczerze? Nie wiem.. Skończyłam 40 lat i zaczęłam biegać, tak po prostu. Chociaż czasami mam wrażenie, że te moją przygodę z bieganiem zaplanowałam sobie już dawno temu.
. Zaczęłam od Biegu Niepodległości w roku 2018. Zdobyłam mój pierwszy medal, który był dla mnie przełomem. W tym samym czasie medal otrzymał również ( pośmiertnie) mój pradziadek, Antoni Konradowski, który walczył u boku Józefa Piłsudskiego o odzyskanie Wolności dla Polski.
Gdzie zacząć?
Każdego napotkanego biegacza, który zaczyna przygodę z bieganiem, zachęcam by swój pierwszy maraton przebiegł w jakimś pięknym, unikatowym miejscu na Ziemi. Ja na mój debiut wybrałam Hawaje. Byłam tam już wcześniej i zakochałam się w klimacie
tej mistycznej wyspy. Razem ze mną królewski dystans na Hawajach biegł mój partner Oskar, wtedy jeszcze kolega. Nie nastawiałem się na jakiś konkretny wynik, zważywszy na fakt, że trenowałam od niedawna (ok 6 miesięcy). Teraz, po latach, sukcesu w złamaniu „czwórki” za pierwszym razem i to w tropikalnych warunkach dopatruje się w determinacji i regularnych treningach. To było niesamowite doświadczenie! W wieku 41 lat znaleźć się w miejscu, o którym w dzieciństwie mogłam tylko marzyć, a teraz byłam tu nie tylko fizycznie, ale przeżywałam jedne z najcudowniejszych emocji! Biegłam wzdłuż Oceanu i wspinałam się po wygasłym wulkanie Diamond Head. Wszystkie żywioły Ziemi mi towarzyszyły, włącznie z Duchem z Aloha!… Już na mecie, gdy otrzymałam piękny, złoty medal i naszyjnik z tamtejszych muszelek, emocje sięgnęły zenitu. Pamiętam jak dziś, że przez dłuższą chwilę stałam oparta o drzewo i płakałam, płakałam jak dziecko..
Jakie dystanse preferuję?
.Dłuższe dystanse dla mnie to wszystkie biegi powyżej dystansu maratonu ( 42.195 km) czyli BIEGI ULTRA. Pokochałam ich klimat , gdy wybrałam się po raz pierwszy na górskie ultra do Bryce Canyon. Jednakże biegi te potrafią dać człowiekowi „ w kość”,
szczególnie jak aura pogodowa nam nie sprzyja. Deszcz, grad, pioruny, przeszywające zimno, nogi po kolana w błocie i potworne zmęczenie dopadły mnie na moich pierwszych 50 milach w Antylope Canyon ( Arizona) i podczas Biegu Rzeźnika w Bieszczadach. To są naprawdę „hardcorowe” zmagania ze swoim „ mentalem”, fizycznym bólem i nieprzychylnymi emocjami. Pamiętam jak na Biegu Rzeźnika (najtrudniejsze Ultra w Polsce) pod koniec biegu „ wyrosła” nagle wielgachna, kolejna do zdobycia góra. Łzy po policzkach zaczęły mi spływać ale gdy spojrzałam na Oskara, to w jego oczach ujrzałam akceptację dla mojego wycieńczenia i chwilowej bezradności. Jego spojrzenie zdawało się mówić, że wszystko jest dobrze, że Agusia, nie musisz się przejmować jak nie ukończymy biegu…Mijała chyba szesnasta godzina naszego wspólnego, partnerskiego wyzwania. I nagle coś się zadziało w moim umyśle. Doznałam przypływu potężnej siły i energii. Uświadomiłam sobie po co tu jestem i jak ciężko pracowałam na treningach i jak potężna jest intencja na ten bieg! Poczułam, że palący ból w udach nie ma teraz przewagi nade mną i „dostałam nowych skrzydeł”. Zaczęliśmy wyprzedzać rywali, co niektórych też motywując by się nie poddawali. Bieg ukończyliśmy w wyznaczonym terminie, a nasza radość góry przenosiła w tamtym momencie…
***
W tym roku Agnieszka Borynik pobiegnie jeszcze w Chicagowskim Maratonie (13 października) i „Marabana Marathon na Kubie (17 listopada).😉
– A już zimą zmierzę się z moją pierwszą setką (100 km) w Black Canyon w stanie Arizona – kończy Agnieszka Borynik.
PS.
Warto także wiezdzieć o Agniesszki i Oskara grupie na Facebook – Global Runner i Przyjaciele. Oskar założył ją w czasach pandemii po to, by tworzyć na niej różne wyzwania biegowo- podróżnicze. W ten sposób dużo znajomych (i nie tylko) może do tej dwójki biegaczy dołączyć w pięknych przygodach…
Na mecie Martaonu Chicagowskiego w 2003 z rekordem zyciowym