Champions pozostają mistrzami – w ub. roku wygrali kolejno mistrzostwo ligi w swojej dywizji, następnie puchar stanu Illinois i na koniec sezonu Puchar Ligi. Nowy rok zaczęli od kolejnego, mocnego uderzenia – z Florydy wracają z trofeum za bezapelacyjny triumf w „Florida Classic 2012”. W poniedziałkowym finale over-40 Division pewnie pokonali Weston Barza (Miami) 3-1.
Oto szczegóły
CHAMPIONS – WESTON BARZA 3-1 (3-1)
Bramki: Janusz Gurgul 2, Bogdan Żurowski z rzutu wolnego
CHAMPIONS: Janusz Bosowski – Darek Lewandowski, Bogdan Żurowski, Marian Inas, Jacek Wiśniewski, Krzysztof Bajorek. Piotr Maciantowicz, Waldemar Kubiak, Robert Pudełko – Janusz Gurgul, Zdzisław Wawrzyńczyk; wchodzili – Artur Kostrzewa, Mieczysław Maciejowski, Jerzy Kociołek
Finałowy pojedynek zaczął się nieciekawie, bowiem w 10 min rywale zdobyli prowadzenie.
Ale już w 22 min Janusz Gurgul wyszedł sam na sam z bramkarzem i nie dał mu szans. W 37 min Bogdan Żurowski, specjalista od rzutów wolnych, nie zmarnował takiej szansy. Niezbyt precyzyjnie ustawiony mur i piłka uderzona w krótki róg, wylądowała w samym „okienku”. W 44 min druga bramka w tym dniu Janusza Gurgula, który dobił piłkę do pustej bramki.
Po przerwie był jeszcze słupek (Jurek Kociołek) i poprzeczka (Janusz Gurgul). Champions spokojnie kontrolowali przebieg wydarzeń, nie dopuszczając do utraty bramki.
Po meczu przekazano trofeum dla zwycięskiego zespołu w kat, over-40 – to piękny puchar i komplet koszulek z napisem: “3rd Annual FloridaClassic, Champions”.
Champions ezpośrednio po wreczeniu pucharu za wygranie turnieju
Jeden z bohaterów – bramkarz Janusz Bosowski – sam i z kolegami
(poniżej)
– Zdobyliśmy puchar, jesteśmy wprawdzie bardzo zmęczeni, ale ogromnie szczęśliwi – powiedział kapitan zespołu Piotr Maciantowicz. – .Na pewno trzeba podziękować wszystkim kolegom z zespołu za ich zaangażowanie, za wysiłek, za to że tak poważnie potraktowali te próbę. Dali z siebie naprawdę wszystko. Jesteśmy szczęśliwi, że kolejny puchar jest w naszym klubie. Słowa podziękowania dla Waldemara Kubiaka, który znalazł ten turniej i wszystko zorganizował. On nas namówił na to, żebyśmy tam pojechali. I nie pomylił się w prognozach. Po raz pierwszy pojechaliśmy na taki turniej, graliśmy z innymi, nieznanymi nam drużynami. Nasz występ na Florydzie potwierdził, iż zdobyte w ub. roku puchary nie były dziełem przypadku. Że ta seria, ta dobra passa trwa i oby trwała jak najdłużej.
– Który mecz był najtrudniejszy?
– Myślę że sam finał, bo byliśmy już ogromnie zmęczeni (cztery mecze w pełnym wymiarze 2×45 min w ciągu trzech dni – przyp, wk). Obawialiśmy się tego finału , zwłaszcza że przegrywaliśmy na początku 0-1. Ale wierzyliśmy, że możemy osiągnąć korzystny wynik jeszcze przed przerwą. Strzeliliśmy trzy bramki, a potem graliśmy z kontry, kontrolując cały czas gre.. I mamy to, co chcieliśmy zdobyć.
– Gratuluję i życzę kolejnych sukcesów.
Wysłuchał – Wiesław Książek