To była niedziela polonijnych zespołów w finałach Pucharu Premier Soccer League. Po raz pierwszy w finale zagra la Błyskawiia w Open Tournament (Major & First Division) i od razu wygrała. Po raz drugi Puchar Ligi zdobyli natomiast Champions w over-40 Division i to pomimo iż musieli wystąpić bez swoich asów – Roberta Sztejna i Janusza Jelonkowskiego.
Kapitan Błyskawicy Matt Stieve odbiera puchar od Federacji stanu Illinois
Oto szczegóły
Open Tournament (Major & First Division)
ARLINGTON ACE LIGTNING (BŁYSKWICA) – NAPERVILLE STRIKERS 2-1 (1-0)
Bramki: Ben Kluvers 2
Bohaterem spotkania najlepszy strzelec Błyskachy- Ben Kluvers, który zdobył obie bramki. Już na początku spotkania po rzucie wolnym z narożnika boiska pięknie uderzył piłkę głową w długi róg do siatki. Po przerwie przymierzał się kilkakrotnie, aż wreszcie udało się najbliższej odległości najwyżej wyskoczyć do dośrodkowana. Wynik 2-0 dawał luz psychiczny Błyskawicy.
Tak padła druga bramka, którą zdobył niezawodny Ben Kluvers (nr 22)
Szcześliwy strzelec przyjmuje gratulacje od Jody Halla
Ale w końcówce było nerwowo – Strikers atakowali ławą, w 87 min zdołali uzyskać kontaktową bramkę, ale pomimo przedłużenia o 2 min gry nie udało im sie doprowadzić do dogrywki.
Po końcowym gwizdku sędziego Wiesława Dulskiegho (na liniach byli: Mariusz Folta i James Woźniak) dwa puchary – jeden od Ligi , drugi z Federacji stanu Ilinois trafiły do Błyskawicy. A w chwile później fetowano sukces… szampanem, o który zadbał prezes Ignacy Dudziak.
Opatrywany przed odwiezieniem do szpitala Tony Lanera
W trakcie meczu kontuzji kostki, w wyniku której odwieziony zosyal do szpitala doznal jeden z trzech występujących braci Lanerów – Tony.
Z polskich zawodników w tym mieszanym amerykańsko-polskim teamie tylko krótko grał nie w pełni zdrowy Tomek Woźniak, ale w 15 min znalazł się sam na sam z bramkarzem – ten jednak wybronił. Nie było Mike Tułacza, grali natomiast – i to dobrze – Kuba Miśkiewicz i Steven Radziszewski.
Rusza kolejna akcja ofensywna Błyskawicy…
Piłka w bramce Błyskawicy i ostatnie nerwowe minuty…
Trener zespołu – Gaetano Traversa, dziękując zawodnikom po meczu nie podkreślić udziąlu w sukcesie polskich zawodników; podziękował polskiemu kierownictwu klubu – Ignacemu Dudziakowi i Wojtkowi Woźniakowi, a także sponsorowi, który już zapewnił start zespołu w lidze halowej.
Był to udany rewanż Błyskawicy, bowiem w sezonie ligowym nasz zespół doznał dwóch porażek z Naperville Strikers – u siebie pechowo 0-1, w rewanżu na wyjeździe 2-5.
Już po wszystkim – pamiątkowa fotka ze zdobytymi pucharami
Zdjęcia -Wieslaw Książek
CHAMPIONS – BOTEV CHICAGO 3-1 (1-0)
Bramki: Bogdan Fornalik 2, Sławek Strzesak
C HMPIOND: Janusz Bosowski – Bogdan Fornalik, Piotr Leszczyk, Krzysztof Brzowski, Darek Lewandowski, Waldemar Kubiak, Milan Ujanic, Milan Inas, Tomek Duniec, Wojtek Kapuścik, Sławek Strzesak; wchodzili – Krzysztof Bajorek, Mieczysław Maciejowski.
Poza wymienioną na wstępie dwójką zabrakło m .in. bramkostrzelnego Janusza Gurgula, który dzień przed meczem dostał zapalenie oskrzeli.
Sędziowie i Janusz Bosowski oczekują na decyzję Bułgarów – czy będą grać..
tomasz Duniec inicjuje kolejną akcję
Spotkane rozpoczęło się z ponad godzinnym opóźnianiem. Tyle czasu zajęły targi kłótnie, wywołane przez stronę bułgarską, która domagała się dokładnego sprawdzenia wieku naszych zawodników. W pewnym momencie wydawało się, ze mecz nie dojdzie w ogóle do skutku, bowiem Botev w ogóle nie chciał przystąpić do gry. Zgodnie z przepisami ligi w over-40 Division mogą występować zawodnicy którzy ukończyli 39. rok życia. W efekcie nie mogli zagrać w tym meczu Robert Sztejn, mózg zespołu i znakomicie zwykle dyrygujący grą w tyłach Janusz Jelonkowski.
Robert Sztejn i Janusz Jelonkowski udzielają w przerwie rad kolegom
Ich brak był widoczny – zwłaszcza przy stanie 3-0, gdy nasi wyraźnie odpuścili, zadowoleni z wysokiego prowadzane, oddając całkowicie środek boiska rywalom. Skończyło sie to utratą – na szczęścia – tylko jednej bramki.
Jeszcze w lewo, jeszcze w lewo! – bramkarz Janusz Bosowski ustawia mur
Obu zespołom bardzo przeszkadzał porywisty wiatr. Gra górnymi piłkami nie miała zupełnie sensu – z reguły taki przerzuty lądowały z wiatrem daleko za bramką, a przy grze pod wiatr bywałoe piłka, wybita spod bramki wracała niemal w pole karne. Należało grac płasko, przy ziemi ,a strzelać już z dystansu (przy grze z wiatrem). Tak właśnie uczynił po przerwie Bogdan Fornalik, który z 25 metrów płaskim uderzeniem zmusił bfamkarza do kapituplacji.
Pecha strzeleckiego miał Wojtek Kapuścik, który mal na koncie dwie poprzeczki – po jednej każdej polowie, a kilku dalszych szans także nie wykorzystał.
Champions wygrali zasłużenie – byli zespołem dominującym przez większą część spotkania. Sukces tym cenniejszy, gdyż wystąpili bez swoich najlepszych zawodników
Puchar odebrał z rąk przedstawiciela Ligi – kapitan Champions – Janusz Bosowski.
Jest się z czego cieszyć – puchar w naszych rękach Zdjęcia – Wiesław Ksiązek
Założyciel i właściciel zespołu WALDEMAR KUBIAK był oczywiście bardzo zadowolony z końcowego rezultatu,
– Zdobylismy po raz drugi Puchar Ligi. Nie było łatwo, bo Bułgarzy się wzmocnili, a u nas zabrakło kilku zawodników. Na szczęście zastępcy potrafią w takich wypadkach godnie ich zastąpić.
W tym roku nie zaznaliśmy goryczy porażki; Ostatni raz przegraliśmy w poprzednim roku w lidze z Botev 0-1 na ich boisku, ale później wygraliśmy z tym zespołem trzy kolejne spotkania.
\